wtorek, 18 lutego 2014

O czarnej dziurze która okazała się być różową i mokrą szparą

Czarna dziura kusiła mnie od dawna, ale jej dość wysoka cena i dość niska dostępność jakoś nie sprzyjały wydawaniu na nią ciężko zarobionej kasy.
Z dziką radością powitałam wiadomość o istnieniu tańszego odpowiednika marki Progres Cosmetics, tylko jakoś do Netto nie po drodze mi ciągle było.
Ale dnia pewnego stało się. Zostałam szczęśliwą posiadaczką nieczarnej niedziury.
Kosztowało to coś jakieś śmieszne grosze i występowało w trzech wersjach kolorystycznych.
Złapałam zieloną. Z sympatii do koloru tylko i wyłącznie.
Odkręciłam i zapach mnie powalił na kolana. Tym sobie można niezłego haja zafundować, może kiedyś w akcie desperacji się zdecyduję. Wrażenia mogą być godne opisania w Fakcie, jak już im się znudzi Mariusz T.
Opakowanie nie jest duże, zawartość natomiast bardzo mokra, widać jak zmywacz się przelewa w środku.

Dziury jako takiej nie ma, czarno też nie jest, ale jest mokro i skutecznie.

Testowałam na piasku Opi. Chwilę dłuższą trzeba gmerać, przy zwykłym lakierze pewnie pójdzie szybciej.
Ale na pewno lepiej i sprawniej niż tarcie piasków wacikiem. Różowa szpara sprawdziła się bardzo dobrze, z jej powodu zapewne stanę się częstszą klientką Netto.

Miłośnicy innych różowych mokrych szparek mogą być zawiedzeni. Żeby za kilka złotych mieć gdzie włożyć przyrodzenie to trzeba je mieć niczym Gracjan Roztocki. Niezłego pierdolca też trzeba mieć.
Na koniec filmik


Te drobiny co zostały najłatwiej mi było zdrapać. Nie stawiały oporu.

2 komentarze:

  1. "O czarnej dziurze która okazała się być różową i mokrą szparą" - cudny tytuł, hi hi hi. Jestem gorącym fanem tego blogasia. Ciao!

    OdpowiedzUsuń