sobota, 20 kwietnia 2013

To co kocham czyli peelingi do ciała

Peeling do ciała do zdecydowanie jeden z moich ulubionych kosmetyków. Najważniejsze: ma być gruboziarnisty, albowiem gruboskóra Matka Testująca tylko takowe uznaje. Dziś będzie o najgorszym i najlepszym, jakie do tej pory miałam. Na pierwszy ogień idzie najgorszy. Eveline Slim Extreme 3D. Nazwanie go peelingiem jest tak naprawdę obrazą dla porządnych, zacnych drapaków. Jest to raczej żel delikatnie peelingujący, absolutnie nie sprawdzający się w roli peelingu. Plus za tubę stojącą na nakrętce (wszystko ładnie ścieka w dół i się nie marnuje), i tu niestety plusy się kończą. Otwór jest za mały, przez co wydobycie tego paskudztwa z tubki jest prawie tak trudne, jak zrozumienie mężczyzny. Zapach ma ładny i delikatny (niech będzie że to drugi plus). Działanie? cóż, nie dla mnie, fanki ostrych drapaków. Nie nie i jeszcze raz nie. Działanie antycellulitowego nie stwierdzono. Na szczęście go nie kupiłam, a wygrałam w konkursie.

Skład: Aqua / Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, PE, Cocamide DEA, Propylene Glycol, Xanthan Gum, Butylene Glycol, Laminaria Hyperborea, Gingko Biloba, Zingiber Officinale Root, Hydrolyzed Silk, Polysorbate 20, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Linoleic Acid, PABA, Centella Asiatica, Sodium Chloride, Lactose, Cellulose, Hydroxypropyl Methylcellulose, CI 77289, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Panthenol, Maris Sal, Caffeine, Sodium Salicylate, Lecithin, Silica, Methylchloroisothiasolinone, Methylisothiasolinon, Fragrance, CI 77288 A oto bohater



Na drugi ogień idzie peeling solny Wellnes&Beauty z Rossmanna. Wady: mała wydajność przy stosunkowo wysokiej cenie (13 zł a starcza na kilka użyć) oraz brak informacji na opakowaniu, że produkt nie był testowany na zwierzętach. Peeling (zdecydowanie przez duże P) zamknięty został w plastikowym (nie szklanym) opakowaniu. Po otwarciu czujemy przyjemny, morski zapach i widzimy... peeling solny pływający w jakiejś cieczy. Widok dość osobliwy, zatem Matka Testująca zamknęła, potrząsnęła, a jak otworzyła ponownie to już bardziej jej się podobało. Peeling jest dokładnie taki jak lubię, solidny, mocny zdzierak, który zostawia skórę nie dość że gładką i miękką to jeszcze natłuszczoną. Ważna uwaga: nie używać na skórę podrażnioną, no chyba że ktoś jest amatorem ekstremalnych przygód w wannie. Reszcie nie polecam.

Skład: Maris Sal, Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Parfum, Porphyra Umbilicalis Powder, Tocopherol, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Aqua, CI 42051, CI 19140

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz