sobota, 3 sierpnia 2013

Bezpieczeństwo czyli słów kilka o fotelikach samochodowych

To będzie taki post, o którym wiedziałam, że powstanie, nie wiedziałam jednak kiedy. Zawsze było coś innego, coś nowego do opisania, ale przyszedł czas, żeby pod lupę wziąć to, czym od dwóch lat moje dziecko podróżuje po mieście a czasem poza.
Foteliki samochodowe to moje małe zboczenie. Nie pozwolę żeby moje dziecko przejechało bez fotelika nawet 100 metrów. Nie jestem ekspertką, ale staram się wiedzieć jak najwięcej i po prostu być w temacie.
Jestem też świadoma, jak może się skończyć kilka minut bez fotelika.
Mogłabym na ten temat pisać i pisać, ale kto by chciał czytać elaborat, zatem postaram się żeby było w miarę treściwie.
Fotelik samochodowy. Chyba każdy kto nie miał tego ustrojstwa po starszym dziecku czy innym dziecku z rodziny/znajomych miał dylemat, jaki fotelik kupić. Jaki?
1. Bezpieczny.
2. Dopasowany do dziecka i wygodny
3. Dopasowany do auta

A teraz rozwijamy jak papier toaletowy.
Ad.1 Co znaczy bezpieczny? Bezpieczny tzn sprawdzony przez niezależne ośrodki np niemiecki  adac czy austriacki oeamtc , które badają, jak się w czasie crash testu zachowuje fotelik z manekinem zamiast człowieka. Manekiny (obecnie serii Q) są cholernie drogie i częściowo stąd wynika, że foteliki które poddawane są testom zderzeniowym są droższe od tych, które poddawane im nie są. Na kimś testować trzeba, a małej Madzi [*] z Sosnowca już nie ma na tym łez padole, ciężko więc by było znaleźć drugą taką mamuśkę.
Jak wygląda crash test możemy obejrzeć na jutubie. Jest auto, fotelik, manekin i wielkie bum z prędkością chyba 50 km/h.
Wszystko nagrywają kamery, z różnych stron. Jak wyrwą się pasy z fotelika (patrz chicco proxima ) to fotelik dostanie kiepską notę (w tym wypadku 2 gwiazdki). Jak będzie stabilny i manekin "przeżyje", może dostać max 5 gwiazdek.
Jaki wniosek po obejrzeniu crash testu? Ano taki, że nie warto ufać producentowi tylko dlatego, że jest znany, powszechnie lubiany, ma doswiadczenie, robi fajne wózki, ma ładne logo czy sponsorował kuzyna brata naszego sąsiada na zawodach w worku podczas gminnych obchodów Dnia Rolnika.
Chrzanić worek z firmowym logo. Zanim wydamy na fotelik nasze ciężko zarobione pieniądze, sprawdźmy na stronie fotelik.info ile gwiazdek otrzymał dany fotelik, albo czy w ogóle jakieś otrzymał. Kupujemy te foteliki, które mają 3-5 gwiazdek, te co mają 1-2 lub wcale, nadają się do przewożenia ziemniaków jeżeli ktoś ma taką fantazję.
Z wiedzą na temat fotelików u sprzedawców bywa rożnie. Niektórzy ją posiedli, inni będą nam wciskać kit, że po co przepłacać skoro tak samo wygląda (może i wygląda, ale co z crash testami?), albo że przecież jest atestowany. Właśnie. ATESTOWANY. Ten nieszczęsny atest nazywa się ECE R44-03 i świadczy tylko o dopuszczeniu produktu do sprzedaży. I co mi po nim, skoro ma go każdy fotelik oraz nieszczęsny poddupnik? Tak, chicco proxima też ma ten atest. Niech każdy zada sobie teraz pytanie, ile jest wart atest który posiada fotelik z którego wyrywają się pasy.
Nie chcę przynudzać ale muszę. To, że fotelik ma dobre noty w testach nie znaczy do końca, że jest to fotelik bezpieczny. Tzn znaczy, ale w przypadku fotelików ze standardowymi pasami. Mamy na rynku kilka modeli fotelików, które zamiast pasów mają osłonę boczną tułowia. Jest to cybex pallas i kiddy guardian.
Jak wiadomo dzieci są różne. Jedne zaakceptują tego typu fotelik i będą wyglądać jak uśmiechnięty i zadowolony cherubinek z reklamy, a inne będą wyglądały tak. Sporo jest bowiem dzieci, które nie akceptują tej dziwnej poduszki z przodu. Ale wróćmy do meritum. Te dziwne wynalazki otrzymały wysokie noty w testach, ale tylko dlatego, że w trakcie crash testów ADAC nie wykonuje się dachowania. Nie oszukamy praw fizyki moi drodzy, przy dachowaniu manekin/dziecko nie trzymane pasami po prostu wypadnie. To może być nasze dziecko...
Zresztą filmik z dachowania takiego fotelika da nam po oczach jak klikniemy w link prowadzący do testów na stronie fotelik.info.
Na koniec żeby nie zanudzać dodam jeszcze, że jeżeli chcemy kupić fotelik używany, to tylko z pewnego źródła typu rodzina/bliscy znajomi. Obcy może (nie musi) wcisnąć nam fotelik powypadkowy, który może mieć pęknięcia niewidoczne gołym okiem. Pęknięty i klejony styropian odpuszczamy z założenia.
Fotelik pamiętający czasy naszego dzieciństwa też eliminujemy, choćby szwagier Zenon zapewniał, że jest cudowny i wychowała się na nim czwórka jego dzieci plus jeden wnuk. Z czasem materiały się zużywają pod wpływem różnych czyników, choćby słońca które opala nasz fotelik kiedy robimy zakupy w Tesco.

Ad.2 Dzieci jak wiadomo są różne, niższe, wyższe, grubsze, chudsze, inaczej zbudowane, nie każdemu będzie wygodnie w każdym foteliku. A i do wzrostu trzeba dopasować.
Zatem starajmy się kupić fotelik w sklepie, w którym jest duży wybór dobrych fotelików, i nie mam na myśli Reala, w którym uświadczyć możemy Chicco Proximę, Seni, Meggy i cholera wie co jeszcze. Wszystko plastik fantastik made in China i bez gwiazdek.

Ad.3 Jeżeli ktoś myśli, że fotelik to tylko fotelik a auto to tylko auto i jedno pasuje do drugiego jak dwie połówki jabłka, to się myli. Auta mają różne profile kanapy, różne długości pasów i zamków. A fotelik musi być zamontowany stabilnie, nie może latać po aucie ani tańczyć makareny. Dlatego właśnie, po fotelik lepiej wybrać się do dobrego sklepu.

To tyle tytułem wstępu.

Kiedy Jeremi miał 13 msc, wymieniliśmy fotelik niemowlęcy 0-13 kg czyli ten z rączką na fotelik 9-18 kg, który rączki nie ma a demontuje się go tylko wtedy kiedy zajdzie potrzeba. Ogólnie mówi się, że dziecko powinno jak najdłużej jeździć tyłem. Tak, powinno. Czemu? Z powodu głowy. Człowiek rodzi się z nieproporcjonalnie dużą głową. Głowa dziecka w wieku 9 msc stanowi 25% całej masy jego ciała. Głowa dorosłego mężczyzny zaledwie 6. Zatem głowa malucha jest duża i ciężka, a mięsnie które mają głowę trzymać na swoim miejscu są jeszcze słabe i niewykształcone. Kto nosił młodsze rodzeństwo zapewne pamięta rodziców powtarzajacych do znudzenia: tylko przytrzymuj główkę. Ano właśnie.
Teraz cofamy się do podstawówki na lekcję fizyki. Ciało fizyczne przy gwałtownym przyspieszeniu leci do tyłu, natomiast przy gwałtownym hamowaniu leci do przodu. Teraz łączymy fakty i uruchamiamy wyobraźnię. Nasze ciało fizyczne siedzi sobie w foteliku przodem do kierunku jazdy. Mamy wypadek, ktoś nam wyjechał z podporządkowanej. Gwałtowne "hamowanie". Ciało fizyczne leci do przodu. Ano nie leci bo trzymają je pasy. A głowa? Ta duża ciężka głowa? Co ją trzyma? Te słabe mięśnie karku. Utrzymają? Może tak, może nie. Chcemy ryzykować skręceniem karku? Ja nie chcę.
Właśnie dlatego foteliki 0-13 kg są tylko tyłem do kierunku jazdy.

Teraz przenosimy się daleko na północ, i wcale nie dlatego że chcę opowiadać o malinach nordyckich.
Szwecja. Z czym nam się kojarzy? Np z Volvo. A Volvo kojarzy się z bezpieczeństwem.
Szwedzi do 4 roku życia wożą swoje dzieci tyłem. Nie dlatego, że chcą, tylko takie jest u nich prawo. Szwed wchodzi do sklepu i nie ma dylematu czy fotelik 9-18 kg kupić montowany przodem czy tyłem, bo fotelików przodem tam nie ma. Nie ma wymówek że choroba lokomocyjna, że dziecko nie chce, że płacze, że biedactwo ma kiepskie widoki.
Nie znam dokładnie ich statystyk wypadkowych, ale są one bardzo optymistyczne. Pewnie, to nie jest tylko kwestia fotelików, ale również kultury jazdy, przestrzegania przepisów i bezpiecznych aut. Jedno jest pewne- bierzmy przykład ze Szwedów.
Foteliki 9-18 kg montowane tyłem to niestety w dalszym ciągu rzadkość w naszym pięknym kraju, ale też zakup takowych nie jest niemożliwy. Część rodziców w dalszym ciągu nie wie, że w ogóle istnieją. Na polskim rynku istnieje dosłownie kilka modeli, ale to już jest jakiś wybór.
Zatem kiedy dwa lata temu zmieniałam fotelik wiedziałam jedno: nie kupię fotelika przodem, niech jak szwedzkie dzieci jak najdłużej jeździ tyłem.
I kupiłam. Fotelik Mobi holenderskiej firmy Maxi Cosi. Fotelik kosztuje około 800 zł. Czy to dużo czy mało? Dla jednego dużo, dla drugiego mało, nie mi oceniać, ale to jeden z najtańszych fotelików 9-18 kg montowanych tyłem, montowany za pomocą pasów.
Używany od dwóch lat, zakupu nie żałuję, śmiało bym go kupiła jeszcze raz.
Fotelik jest obszerny, Jeremi ma w nim dużo miejsca i jest mu wygodnie. Materiał fajny, nie sztuczny, dziecko się nie poci. Jednym ruchem ręki rozkładany do pozycji półleżącej.
Wbrew temu co można usłyszeć z ust przeciwników tego typu fotelików, wkładanie do niego dziecka i wyjmowanie nie jest problemem ani trudnością.
Kolejny zarzut to brak kontaktu wzrokowego z dzieckiem. Fakt, nie da się zaprzeczyć, ale jest na to rada. Można dokupić specjalne okrągłe lusterko montowane na zagłówku i problem znika.
Zarzut następny (tak tak, najwięcej złego mają do powiedzenia ci, którzy takie foteliki widzieli na obrazku) jest taki, że dziecko nie widzi co się dzieje na drodze. Po pierwsze, fotelik to nie wieża widokowa, to ma być bezpieczne a nie zapewniać widoki. Po widoki zapraszam na Rysy. Po drugie to jest bzdura, albowiem najczęściej auto osobowe ma jednak tylną szybę, przez którą można sobie fajnie patrzeć na świat jadąc tyłem. Co widzi dziecko jadące przodem na tylnej kanapie? Fotel kierowcy bądź pasażera. Zatem kto tu ma lepszy widok?
Jeremi jeździ na środkowym miejscu tylnej kanapy czyli na najbezpieczniejszym miejscu w aucie.
Dzięki temu mogę stojąc na światłach czy w korku poprawić mu czapkę lub podać chusteczkę. Gdyby jechał przodem musiałabym się zatrzymać i wyjść z auta, ponieważ jestem człowiekiem a nie małpą i nie mam aż tak długich rąk.
Jakość wykonania bez zarzutu, przez 2 lata nie poszła ani jedna nitka, wszystko wygląda jak nowe.
Pokrowiec rzecz jasna zdejmowany do prania.
Osłony na pasy podgumowane, przyszyte na stałe, nie przesuwają się.
Jedyna rzecz którą by mogli dopracować to pasy, żeby były dobrze napięte trzeba czasem użyć siły a jednocześnie zrobić to z wyczuciem i pod odpowiednim kątem.
Drugi minus w zasadzie jest nie wadą a problemem, mianowicie foteliki montowane tyłem z powodu metalowej nogi podpierającej wymagają naprawdę dużo miejsca, a co za tym idzie nie pasują do każdego auta.
Nasze ma z tyłu miejsca dużo, a do tego obydwoje z małżonkiem nie staliśmy w kolejce po wzrost. Natomiast jeśli mamy seicento, małe auto 3drzwiowe lub jesteśmy wzrostu koszykarskiego, fotelik montowany tyłem może się nie zmieścić. Nic na siłę, lepszy dobrze zamontowany fotelik przodem, niż mało stabilny tyłem.
Jeżeli ktoś ma warunki żeby przewozić dziecko tyłem to ja całym sercem polecam. Jeremi chyba też bo dobrze mu się jeździ, ogląda świat przez tylną szybę i komentuje.
I jeszcze mój ulubiony krótki filmik doskonale obrazujący dlaczego tyłem jest bezpieczniej.
I zdjęcia, a jakże




Na koniec chciałam polecić rewelacyjnego bloga na temat fotelików oraz facebookowy profil fotelik.info (organizują bezpłatne inspekcje fotelików w całej Polsce). Byli też w moim mieście, skorzystaliśmy i  polecamy ponieważ ekipa jest bardzo fachowa, a podobno aż 70% fotelików jest źle zamontowanych. Dzięki Facebookowi wiemy, gdzie i kiedy odbędą się inspekcje.
Przepraszam jeżeli kogoś wynudziłam, naprawdę krócej się nie dało.
Na koniec wypada ładnie zakończyć. Nie żałujmy kasy na fotelik. Jeżeli jej nie mamy to może jakaś zrzutka z dziadkami albo prezent na roczek zamiast kolejnej zabawki.
Tak, prawdopodobieństwo wypadku jest znikome. Ale jednak wypadki sie zdarząją. Kto da nam pewność, że jutro właśnie w nas nie wjedzie pijany kierowca?
Nie jesteśmy nieśmiertelni, i choćbyśmy byli najlepszymi kierowcami, z nie wiem jak dużym doświadczeniem, nie mamy wpływu na to, że jakiś idiota na pasie obok spił się jak świnia na 40 urodzinach szwagra, albo nastolatek bez prawa jazdy pożyczył sobie auto ojca. Znowu mało prawdopodobne, ale co jak się stanie? Wieziemy najważniejszą istotę, nie mamy wpływu na innych, ale mamy wpływ na to jak ją przewozimy i jak jeździmy, pamiętajmy o tym.
Dobranoc

1 komentarz:

  1. Bardzo ważne informacje, o których w sumie już wiedziałam, bo przeczytałam tutaj https://www.mfind.pl/akademia/dla-kierowcow/przewozenie-dzieci-w-samochodzie-zasady-przepisy-musisz-to-wiedziec/ . Jednak warto kilka razy przestudiować takie zasady, ponieważ przewożenie dzieci musi być szczególnie bezpieczne.

    OdpowiedzUsuń