piątek, 26 lipca 2013

Co Wy na to, że Tetley na lato...

... wypuścił herbatę której nie zaparzamy wrzątkiem?
Szłam ja sobie dni temu kilka marketową alejką z kawami i herbatami, kiedy nagle spojrzenie moje przyciągnęły nowe herbaty Tetley. Szybka i krótka lektura, następnie lądowanie w koszyku. Tradycyjnie nie mogąc zdecydować się na jeden wariant zapachowy wzięłam wszystkie jakie były czyli aż całe dwa. 
Małe pudełko zawiera tylko 10 torebek, za które przyjdzie nam zapłacić około 5 zł. Drogo. Nie wiem co dorzucili, opiłków złota nie zauważyłam niestety, a bardzo intensywnie się wpatrywałam.
Mimo wszystko wzięłam, bo mrożona herbata w upalny dzień to świetna sprawa, natomiast czekanie aż się schłodzi powoduje u mnie lekkiego wkurwa. No to testujemy. Producent z dobrego serca nam radzi, żeby zalać torebkę wodą o temperaturze pokojowej i poczekać 8-10 minut. Na pierwszy ogień poszła ta z ananansem i kokosem, zarówno z wodą w temperaturze pokojowej jak i taką z lodówki. Z jedną i drugą da się herbatę przygotować, jednak duszenie torebki łyżeczką na dnie szklanki dale lepsze efekty, niż zostawienie dryfującej torebki samopas w szklance, choć mniemam, że torebce bardzie pasi ta druga opcja. Smakowo bardzo pozytywnie, czuć tego ananasa czy kokosa czy co oni tam wrzucili, do tego kilka kostek lodu i spoko, upały nie takie straszne. 
Zielonej z mięta raczej nie kupię ponownie, bo raz że zielonej herbaty nie poczułam, dwa że za mało wyrazista. A ja lubię smaki zdecydowane i wyraziste. Takie tam nie wiadomo co ta herbata. Po przygotowaniu kolor jasnożółty, mocz ma intensywniejszą barwę. I chyba gorzej się zaparza od tej egzotycznej. Zatem mimo ceny pewnie się jeszcze skuszę na egzotyczną. Podsumowując: pomysł fajny, a wyszło jak zawsze. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz