niedziela, 14 lipca 2013

Osmoza Care starcie trzecie czyli krem do rąk

Pierwsze wrażenie- na plus. Zgrabny kartonik w osmozowych barwach, w środku zaś całkiem eleganckie i gustowne opakowanie z pompką. Nie żadna oklepana niczym Moda na Sukces tubka, tylko cieszące oko smukłe opakowanie, mogące na dobrą sprawę zdobić półkę. Ale nie moją niestety, łazienkę mam okropną i nic nie wskazuje na to, żeby ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Ale nie o łazience chciałam. Wyjmujemy krem z pudełka, chcemy otworzyć i... z wyczuciem trzeba, z wyczuciem. Próba dobrania się na siłę poskutkowała odkręceniem nakrętki. Przy jednym naciśnięciu wydostaje się odpowiednia ilość kremu, ani za dużo ani za mało. Chociaż nie, wróc, kremem bym tego nie nazwała, raczej emulsją bo konsystencję ma jednak dość rzadką. Wchłania się szybko, nie roluje, chwilę trzeba odczekać żeby nie został na dłoniach tłusty film. A jak już się wchłonie, to dłonie całkiem ładnie pachną, nie nachalnie ale przyjemnie. Producent zapewnia, że przez 2 godziny po posmarowaniu krwiożercze bakterie będą omijały moje nakremowane łapy szerokim łukiem. Wierzymy procentowi i bardzo nam taka opcja pasuje, ale mimo wszystko chyba nie kupię tej emulsji, ponieważ mimo wielu zalet, nawilża bardzo średnio. Z racji wykonywanej pracy używam naprawdę dobrych, gęstych kremów. Ta emulsja na lato ujdzie, zimą u mnie raczej się nie sprawdzi. Prodcuent po prostu postawił na odstraszenie bakterii a nie mocne nawilżanie, widać nie można mieć wszystkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz