A tu suprajs. Lubię być zaskakiwana. Paznokcie pomalowałam w niedzielny wieczór. Mimo krótkiego pędzelka malowało się całkiem ok, pomijając smugi które bardzo lubią się tworzyć. Widać je na szczęście tylko jak się ktoś dokładne przyjrzy. A kto by tam chciał oglądać pod lupą paznokcie Matki Testującej. Chyba tylko lakierowy fetyszysta. Żadnego nie znam.
Pierwsza warstwa
Warstwa druga. Wciąż widać prześwity
I na koniec warstwa trzecia

Wieczorem nasz bohater dnia prezentował się w dalszym ciągu przyzwoicie
Na drugiej łapie chyba miałam jakieś ubytki, bo wieczorem przed pójściem spać (w poniedziałek) robiłam jakieś drobne poprawki. We wtorek ubytki były na tyle małe, że nie chciało mi się poprawiać. Wieczorem myłam głowę, myślałam że lakier zetrze mi się koncertowo, a ten nie, trzyma się jak pijak swej butelki taniego wina. W środę był w całkiem niezłej kondycji, w czwartek po pracy wyglądał zaś tak
Sesja paznokciowa jako reakcja na nudę wynikającą z czekania na mechanika. Pozdrawiam pana Rysia! Na upartego by te paznokcie po małych poprawkach wytrzymały do piątku, ale kolor mi się znudził więc go zmyłam.
Podsumowując: nie jest źle. A nawet całkiem przyzwoicie, biorąc pod uwagę że nie jest to drogi lakier. Czemu lakier tej samej firmy ale bez dodatku brokatu jest o niebo trwalszy od swego świątecznego kolegi- nie mam pojęcia. Ale chyba polecam. Dobranoc
p.s. zmywa się koncertowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz