
Wyszłam dziś z domu około 7:50, a około 8:36 przejeżdżając obok cementowni, zauważyłam wielki odprysk na prawym kciuku. No jakim cudem ja się pytam? Od trzymania kierownicy?
Potem już było tylko gorzej. Co spojrzałam na moje paznokcie, to odprysków było więcej. Zatem przekornie postanowiłam nie patrzeć, z nadzieją że może lakier grzecznie wróci na swoje miejsce. Niestety tym razem nie miałam racji. O godzinie 17 nieszczęsne paznokcie przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy





Jeżeli ktoś ma nerwicę natręctw i lubi sobie poskubać lakier na paznokciach to pewnie Rimmel może się spodziewać bukietu kwiatów tudzież innego wyznania miłości. Ja skubałam bo łatwiej mi było skubać niż zmywać zmywaczem. Lakier zmywa się tragicznie. Trzeba trzeć bardzo mocno, aż się wacik rozwarstwia i kłaki przyklejają się do paznokcia. Dlatego tarłam tylko resztki. Paskudztwo kosztuje naście złotych, choć moim skromnym zdaniem nie jest warte złotówki.
Podsumowanie: za jakie grzechy...
Dobranoc, idę se nowy kolor trzasnąć na pazury. Oby wytrzymał dzień.
Coś nie masz szczęścia do trwałości lakierów na paznokciach ostatnio :D
OdpowiedzUsuńNie mam, a dziś miętowa laura conti więc spodziewam się powtórki z rozrywki.
OdpowiedzUsuńAle opinie o tym Rimmelu są takie jak moja więc on po prostu jest bezbnadziejny.