środa, 22 maja 2013

O dwóch takich co nie skradli mego serca.

Lubię Rossmanna. Niewielki, dobrze zaopatrzony sklep, z przystępnymi cenami i fajnymi promocjami. Ma jednak Rossmann jedną wadę: mały wybór peelingów do ciała. Co pójdę z listą opracowaną na podstawie portalu wizaz.pl to wychodzę z niczym, albo zawsze tym samym peelingiem solnym, który już był tu opisany. Dnia pewnego jednak, zobaczyłam peelingi polskiej marki Hean. Jeden solny, drugi cukrowy. Cena przystępna, tzn około 9-10 zł za sztukę. Gdzieś czytałam, że peelingi solne i cukrowe to zacne zdzieraki, więc oczami wyobraźni widziałam, jak trę me udo nowym peelingiem a ono czerwienieje z emocji. Nie potrafiąc zdecydować się na jeden, wyszłam z dwoma. A w domu zaczęłam testowanie.



Peelingi jak widać na zdjęciu mają postać tuby. Tuba z miękkiego plastiku, wszystko ładnie ścieka i się nie marnuje. Zamknięcie w porządku, szczelne ale nie planuje zamachu na paznokcie. Zapach? żółty peeling pachnie śliczne, świeżo i cytrusowo, peeling niebieski też pachnie, ale nie mam pojęcia czym, z niczym mi się ten zapach nie kojarzy. Wielkość otworu też mnie zadowala (ekhm, bez skojarzeń), nie wylewa się ani nie ma problemu z wydobyciem. A teraz najważniejsza kwestia. Czy peelingi Hean to mocne zdzieraki takie jak lubię najbardziej? Niestety nie. Zapewne jest to dobry produkt w dobrej cenie, ale dla kogoś kto lubi peelingi średnio ostre. Ja jestem hardcorowa i preferuję papier ścierny zamknięty w tubie czy słoiku, więc niestety, jestem średnio zadowolona. Żółty słabszy, niebieski trochę lepszy, nie mniej jednak to nie to. Szkoda, mogliby dorzucić trochę rafinady, podnieść cenę (przeżyłabym to jakoś) i zrobić porządny zdzierak zamiast średniaka. No wyszło jak wyszło. Wielbicielkom średnio ostrych peelingów polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz